Instytucje wyzyskujące i włączające – Dlaczego narody przegrywają

W książce „Dlaczego narody przegrywają” Daron Acemoglu i James A. Robinson dzielą instytucje gospodarcze i polityczne na włączające i wyzyskujące. Jak się można domyślić występowanie w danym państwie instytucji wyzyskujących na płaszczyźnie gospodarczej i politycznej jest murowanym przepisem na biedę i stagnacja(lub nawet regres), a tandem instytucji włączających jest przepisem na rozwój i dobrobyt.

Autorzy instytucje gospodarcze opisali w następujący sposób.

„Włączające instytucje gospodarcze, które bronią prawa własności, tworzą pole gry z regułami jednakowymi dla uczestników,a także zachęcają do inwestowania w nowe technologie i umiejętności, bardziej przyczyniające się do wzrostu gospodarczego niż gospodarcze instytucje wyzyskujące, które nastawione są na przejmowanie zasobów wielu ludzi przez nieliczną grupę, nie chronią praw własności ani nie zachęcają do aktywności gospodarczej” [s.477]

Jest to zgodne z moimi przemyśleniami po pierwszych rozdziałach książki, lecz są tutaj bardzo ogólnikowe stwierdzenia. Spodziewałem się większej szczegółowości w przedstawieniu wspomnianych instytucji, a tutaj mamy ledwo jedno zdanie złożone na początku ostatniego rozdziału książki, które właściwie nie wnosi nic nowego ponad to co było fragmentarycznie ukazane w wcześniejszych rozdziałach.

Na polu instytucji politycznych instytucje włączające to stabilne rządy reprezentatywne, które doprowadzą do pojawienia się i późniejszej ochrony gospodarczych instytucji włączających, a instytucje wyzyskujące to rządy zamkniętej elity, żyjącej z wyzysku reszty społeczeństwa. Osobiście po pierwszych rozdziałach myślałem że autorzy wskażą że najbardziej pro-rozwojowe są rządy reprezentacyjne ograniczone chociażby do obywateli będących płatnikami podatków netto, niestety myliłem się.

W pewnym fragmencie autorzy zachwycają się nad zwiększanie się odsetka ludności, któremu przysługiwało czynne prawo wyborcze w Wielkiej Brytanii, o ile czynne prawo wyborcze dla klasy średniej było bardzo dobrym w skutkach rozwiązaniem, które jeszcze bardziej zliberalizowało gospodarkę Wielkie Brytanii to dalsze rozszerzenie prawa wyborczego aż do powszechnego prawa wyborczego doprowadziło do zmiany z państwa minimum w państwo opiekuńcze, z wskazaniem że to zjawisko miało przyczynę w powszechnym czynnym prawie wyborczym.

Przy okazji wspomniano że wprowadzenie tych instytucji między 1870-1900 podwoiło udział wydatków budżetowych w PKB, ten podwojony udział podwojono jeszcze raz w latach 1900-1930. Żeby było ciekawiej autorzy kwalifikują zmianę do instytucji WŁĄCZAJĄCYCH – tak instytucje, które są najbardziej wyzyskujące i zniewalające zakwalifikowano do włączających (pro-rozwojowych) wbrew wszelakiej logice czy empirii. Tak samo jak instytucje polityczne(powszechne czynne prawo wyborcze), które doprowadziły do tych instytucji gospodarczych, choć jedyne co włączały to wzrost udziału budżetu państwa w PKB.

Kilka stron dalej piszą o USA przełomie XIX i XX wieku następuje zachwyt nad polityką „antymonopolową”, wprowadzeniem podatku dochodowego, ustanowieniem FEDu(czyli monopolu) oraz innymi głupotami wyczynianym przez demokratów i progresywistów na przełomie wieków. Dalej są omawiane posunięcia polityczne i gospodarcze prezydenta F. D. Roosvelta i znów czytamy pochwałę wprowadzania filarów państwa opiekuńczego i brak jakiekolwiek krytyki New Dealu.

Na kolejnych stronach znów mamy zachwyt zniesieniem w południowych stanach USA wszelkich cenzusów w wyborach (majątek, alfabetyzm czy podatek wyborczy) czyli zniszczenie ostatnich ograniczeń przed państwem opiekuńczym w Dixie. O czym autorzy nie wspomnieli że rząd federalny bardzo szybko zaczął wprowadzać programy socjalne głównie dla ludności murzyńskiej, oczywiście pod hasłami akcji afirmacyjnej oraz pomocy biednym, a chodziło po prostu o pozyskanie głosów murzynów dla partii demokratycznej, którzy w wyniku likwidacji cenzusów mogli wszyscy brać udział w wyborach (wraz z białą biedotą z Południa). Dla niezorientowanych – odkąd zaczęto prowadzić sondaże exit poll w USA to każde z nich pokazują że co najmniej 80%+ murzynów głosuje na lewice.

Autorzy nie kryli się z swoimi pro-demokratycznymi poglądami i przypuszczałem że za najlepszą polityczną instytucje włączającą uznają oni jak najbardziej demokratyczne instytucje, lecz pod  koniec książki mamy następującą sentencje:

„Co więcej, nawet jeśli demokracja nie jest tym samym co włączające instytucje polityczne, to jednak regularne wybory i względna swobodna rywalizacja polityczna prawdopodobnie spowoduje rozwój tych instytucji.”[s.492]

Słowo PRAWDOPODOBNIE jest wg mnie kluczowe dla tego by ta teza miała jakiś związek z rzeczywistością. Przypuszczam że autorzy do końca nie wierzą w „włączający” charakter demokracji. Dalej :

„(…) elity [Argentyny i Kolumbii] poszukiwały innych sposobów na kupowania głosów, obronę własnych interesów oraz zapewnienie zysków sobie i swoim zwolennikom. Nie można już było tego finansować za pomocą dodruku pieniędzy, zatem w obu krajach niezależność banku centralnego towarzyszył wielki wzrost wydatków państwowych, finansowanych głównie z kredytów.” [s.497]

Autorzy w ogóle nie zauważyli(a jeśli zauważyli to nie podzielili się tym spostrzeżeniem) że kupowanie głosów za państwowe (czyli zabrane podatnikom) pieniądze jest standardem w demokracji, to że w jakimś egzotycznym kraju rządzący się z tym w ogóle nie kryją w porównaniu do europejskich demokracji jest tylko subtelną różnicą dla całego procederu.

Bardzo niebezpiecznym określeniem używanym przez autorów jest „centralizacja władzy”, autorzy głownie rozumieją ją jako sprawny aparat państwowy zdolny do realizacji powierzonych zadań na cały podległym państwu terytorium, więc można byłoby to nazwać po prostu sprawnym aparatem administracyjnym. Określenie „centralizacja władzy” jest najczęściej (poza tą książką) używane do nazwania procesu odbierania kompetencji decyzyjnych niższym szczeblom administracji na rzecz stolicy. Kraje, które można uznać za wzór krajów o „tandemie włączającym” czyli USA, Australia i Szwajcaria są krajami o strukturze federalnej i dużej decentralizacji władzy i jak pokazuje historia centralizacja władzy (czyli wzrost kompetencji i władzy rządu federalnego) zawsze miała negatywny wpływ na rozwój tych państw ponieważ zmniejszała ona konkurencje międzystanową/między-prowincjonalną/między-kantonową.

Za bardzo cenne uważam przykłady historyczne rozwoju instytucji w szczególność Wielkiej Brytanii, Wenecji, USA, Australii czy Botswany, lecz były one w większości bardzo opisane bardzo ogólnikowo. Niestety zabrakło takich państw jak Szwajcaria, Singapur, Hongkong czy Tajwan, pomijając jednozdaniowe wzmianki o niektórych z nich. Przeczytanie tej książki zalecał bym jako uzupełnienie i ciekawostkę po przeczytaniu innych książek o funkcjonowaniu gospodarki.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz